Translate

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział 3: W zamknięciu

Piper siedziała niecierpliwie przez miesiąc, by wrócić do domu. Jednak ojciec przyszedł ją "odebrać". Jej mamie wyskoczyło coś w pracy. Nie mogła przyjechać. Poprosiła męża, by pojechał po nią. Wreszcie dojechał do oddziału psychiatrycznego.

-Przyjechał pan odebrać córkę, tak?

-Doktorze, to nie tak do końca. Żona prosiła, bym tu przyjechał. Nie sądzę, by jej powrót do domu coś zmienił.

-A dokładnie?

Ojciec zaczął okłamywać lekarza.

-Ona ciągle sprawiała problemy.

-Jakie?

-No, bo ciągle coś tłukła ze złości. W szkole to nie umiała się zachować. A w domu aniołkiem nie była.

-Przecież wczorajsza rozmowa wywnioskowała, że jest grzeczną i miłą dziewczynką. Wiem, że pańska zona mówi pozytywnie o Piper.

-Czy może tu dłużej zostać?

-Czemu?

-Nie może wrócić do domu, bo jeśli znów spróbuje coś głupiego zrobić.

-Jest po leczeniu i nie sprawia problemów. Może pójdziemy do niej i wszelkie wątpliwości wyjaśnimy, dobrze?

-Ok. Niech będzie.

Lekarz  zaprowadził ją do pokoju, gdzie przebywała Piper. Weszli do środka. Akurat dziewczynka rysowała kolejne rysunki, ołówkiem.

-Piper, ktoś do ciebie przyszedł.

-Mama?

Odwróciła się pogrążona widząc tatę.

-Piper, mama jest w pracy. Ja po ciebie przyszedłem.

-Mogę wracać do domu? Nie chcę tu dłużej przebywać.

-Niby czemu. Co jest w tym złego?

-Jestem sama. Mama mi nie czyta opowieści i siedzę tutaj bez mojej lalki.

-Ojej. Przyzwyczaisz się. Nie możesz wrócić do domu. Obawiamy się, że znów zrobisz coś głupiego. Aby cię chronić, pozwalamy ci tu zostać.

-Ja nie chcę tu być! Ja nie chcę!

Krzyczała wołając lekarza. Straciła czucie w nogach. Lekarz podtrzymywał ją, by nie upadła.

-Piper, spokojnie. Oddychaj. Nic ci nie będzie. Już lepiej?

Położył ją na łóżko.

-Tak. Dziękuję i przepraszam. Kiedy mama przyjdzie?

-Na razie nie będzie  mogła.

-Kiedy przyjdzie? Kiedy?!

Znowu się zdenerwowała.

-Piper, spokojnie.

-I widzi pan, doktorze. Nie da rady.

-To normalny objaw. Po prostu, gdy bywa zdenerwowana, traci panowanie nad sobą. Może to był powód próby samobójczej.

-Dlatego nie może wrócić. Proszę, zostawcie ją tutaj. Tak będzie najlepiej. Dla mnie i dla niej.

-Dobrze, jak pan uważa. Powiadomimy pańską żonę.

-Nie, nie trzeba. Sam jej to powiem.

-Dobrze. Do widzenia.

-Do widzenia.

Piper patrzyła przez okno, jak odjeżdżał jej ojciec.

-Przeklęty ojciec. Nie chciał mnie zabrać do domu, tylko się mnie pozbyć. Mama, by tak nie zrobiła. na pewno?

Siedziała rozpaczona pod ścianą. Lekarz podszedł do niej.

-Wszystko gra?

-Niby tak. Zostawił mnie tutaj. Czy pan wie, doktorze, że nie lubię przebywać sama? Mam tylko 10 lat, no prawie 11, a już trafiłam do psychiatryka.

-Czy dlatego popełniłaś tę próbę?

-Czemu?

-Bo byłaś sama.

Milczała.

-Nie chcesz mówić, tak? Ja cię do niczego nie zmuszam. A wiesz, że twój ojciec przywiózł twoje walizki z rzeczami? Są tutaj.

-On to zaplanował.

Mówiła przygnębiona.

-Nie wierzę, że jesteś agresywna wobec innych.

-Kłamie! On kłamie!

-Spokojnie, Piper. Wiem o tym.

-Wygląda na to, że spędzę tutaj resztę życia, aż umrę.

-To na pewno  nieprawda. Jestem pewien, że będzie dobrze.

Usiedli na łóżku i rozmawiali.

-Tak naprawdę, to prawda. To prawda, że przez bycie samotną tej nocy to zrobiłam.

-Naprawdę? Rzadko się zdarzają takie przypadki samobójcze. Czyli dlatego, bo byłaś sama wtedy, tak?

-Tak.

-Czy powiesz mi, jak do tego doszło?

-Nie chcę o tym mówić. To trudne.

-Rozumiem. Teraz wiem, że nie potrzebujesz żadnych lekarstw i leczenia. Musisz być zawsze z kimś. Niestety tutaj każdy jest sam. Na szczęście obserwujemy wasze zachowanie przez kamery, więc tragedia się nie stanie.

-Rozumiem. A w historii tego miejsca, to były przypadki tragiczne?

-Nie, nie było. Nie masz się, o co martwić. Będzie dobrze.

-Dziękuję.

-To ja dziękuję. W końcu powiedziałaś powód swego czynu.

-Tak. Ciężko było.

-Czy jesteś na coś chora?

-Nie, ale często, jak się denerwuję, to mdleję i słabną mi siły.

-To już zauważyłem. Masz kochającą matkę, ale, co do ojca, to bym się zastanowił. Czemu jest taki wobec ciebie?

-Nie wiem.

-Nie chcesz powiedzieć?

-Nie, ja naprawdę nie wiem.

-Dobrze, to dobranoc.

-Dobranoc.







1 komentarz:

  1. Japierdole jaki ojciec niełatwiej było powiedzieć Piper wypierdalaj!!!! Buhahahahahaha

    OdpowiedzUsuń