Translate

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 6 : Czas na powrót

Piper z radością i myślami pełnymi niepokoju pakowała swoje walizki. Lekarz zaopatrzył ją w maskę tlenową, w razie stresujących sytuacji i omdlenia.

-Dziękuję, doktorze za wszystko. Wiele razy uratował mi pan życie i jeszcze miło mi się rozmawiało.

-I nawzajem, Piper.

-Czy mogę się chociaż zobaczyć z tą dziewczyną?

- Tylko, że z nią nie da się rozmawiać.

-Czy ja o czymś nie wiem ,Piper?

-Jest taka osoba w moim wieku, co przebywa tutaj. Chcę z nią porozmawiać.

-Przykro mi. Nie mogę ci na to pozwolić. Boję się, że zrobi ci krzywdę.

-No dobrze, no to nie muszę.

Dziewczyna wzięła swoje rzeczy i schodziła schodami do wyjścia. Pożegnała się z lekarzem i odjechała. Bała się ojca, który nie chciał jej widzieć w domu.

-Mamo, co będzie, jeśli on mnie zobaczy?

-Nie martw się. Nic nie zrobi. Powiem mu, co trzeba i będziesz w domu. Nie pozwolę na to, żeby znowu cię tam zostawił.

W końcu dotarły do domu. Tam czekał na żonę, zdruzgotany mąż. Gdy widział Piper, zaczął krzyczeć.

-Co to ma znaczyć?! Co ona tu robi?! Przecież jest niebezpieczna!

-Wcale, nie! Nie gadaj bzdur. Zostaje tutaj. Jak coś ci się nie podoba, możesz odejść.

-Co to znaczy? Czy chcesz rozwodu, tylko dla tej smarkuli?!

-To nasze dziecko. Powinieneś ją kochać i mile traktować. I tak, chcę rozwodu. To ty jesteś psychicznie chory. Widzisz w niej zło i chcesz dla niej źle. Tak naprawdę to żałuję, że cię poznałam.

-Kochanie, skarbie moje. Nie mów tak. Przecież to nieprawda. Ty mnie kochasz, a ja ciebie.

Żona zaczęła płakać.

-Jak mogłeś ją skazać na 6 lat pozbawienia wolności. Przez ciebie żyje w świecie wymyślonych z jakąś Rosie.

Piper poszła do pokoju. Nie chciała słyszeć ich kłótni. Cieszyła się z powrotu do domu. Postanowiła posłuchać muzyki przez słuchawki, które nie działały. Dlatego włączyła przez telefon, muzykę.

-Ja wcale nie skazałem ją na nic. Tak było dobrze.

-Odejdź! Nie chcę cię tu widzieć.

Wyrzuciła go za drzwi i spakowała jego rzeczy.

-Czy na pewno tego chcesz?

-Nie pozostawiasz mi wyboru. Tego nie potrafię ci wybaczyć. Chciałeś, by Piper miała schizofremię.  Chciałeś?!

-Nie, nie chciałem. Chcesz, by ona teraz żyła tylko z tobą, a co ze mną?

-Ona cię nie potrzebuje. Sama się do tego przyznała. To koniec. Żegnaj.

Zamknęła drzwi na klucz. Poszła do pokoju córki.

-I co, zrobiłaś to?

-Tak. Jesteśmy we dwie. Kocham cię i nic tego nie zmieni.

Przytuliła się do matki. Czuła radość, ale wciąż miała myśli pełnw obaw.

-Coś się stało? Nie wyglądasz na zadowoloną. Co jest?

-Bo teraz będę częściej sama, jak będziesz siedziała w pracy.

-To nieprawda. Gdy będę wychodziła do pracy, ty będziesz w szkole.

-W szkole?

-Tak. Przecież powinnaś być wśród swoich. Poznasz koleżanki i zaprzyjaźnisz się z nimi. Nawet możesz poznać kandydata na chłopaka.

-Nie przesadzaj, dobrze? Za wcześnie na chłopaka. Nie żałujesz, że odeszłaś od ojca?

-Wcale. Ani trochę. Jest lepiej, gdy go tu nie ma.

-A wracając do tej szkoły. Kiedy mam zacząć?

-Najlepiej od jutra.

-Czy Rosie też możesz zapisać?

-Tylko, że ona nie istnieje. To twoja głowa stworzyła ją. Musisz o niej zapomnieć.

-Ale, ale ona istnieje. Widzę ją zawsze, zwłaszcza, gdy nikogo nie ma.

-To przez poczucie samotności wymyślasz przyjaciółkę. Pogódź się z tym. Ona nie istnieje.

-To nieprawda. Nie kłam! Czemu ja ją widzę, a ty nie?

-Bo ją stworzyłaś, a ja nawet nie widzę, jak ona wygląda.

-To od jutra mam chodzić do szkoły, tak? A Rosie też?

Matka ignorowała istnienie Rosie. Udawała, że wie o niej.

-Tak i Rosie też.

-Super. A co robi się  w takich szkołach?

-Masz 16 lat, a nie znasz celu chodzenia do szkoły? To mnie zaskoczyłaś.

-To co się tam robi?

-Zwykle to podstawą jest nauka. W wolnych chwilach coś przekąsisz i rozmawiasz ze znajomymi.

-Ok, a ile trzeba tam siedzieć?

-Zazwyczaj do końca lekcji.

-Ale serio muszę tam iść?

-A jaki masz inny sposób na zdobywanie wiedzy?

-Internet.

-No fakt. Wy tylko internet i internet.

-A co, jak mnie ktoś nie polubi?

-Polubi, jak nie będziesz nikomu wspominała o Rosie.

-Czemu? Czy to źle?

-Tak, bo chyba wolisz ją zachować dla siebie,prawda?

-Prawda. Rosie jest moją przyjaciółką jedyną. Jak ktoś, by się dowiedział o niej, to wszyscy, by chcieli ją znać.

-Czyli rozumiesz?

-Tak. Dobra, nie będę o niej mówiła.

-Nawet na lekcji.

-Nawet?

-No tak, bo powinna milczeć, a chyba jest wygadana, co?

-I to bardzo. Masz rację.

-Dobranoc.

-Dobranoc.


1 komentarz:

  1. O.o bozie jakie bozie :D czudo psychiczno chory łojciec oooo kutwa :D i liket

    OdpowiedzUsuń